Ludzie rozjeżdżający krajobraz samochodami terenowymi tylko pozornie stanowią problem nie do rozwiązania.
Zarówno urząd miasta w Kazimierzu, jak władze parku krajobrazowego deklaratywnie sprzeciwiają się tak zwanemu „off-road.” Nieodmiennie, na deklaracjach działalność tych instytucji zaczyna się i kończy.
Jednym z rozjeżdżanych wąwozów jest wąwóz przecinający na pół kazimierski cmentarz. Zamknięcie tego wąwozu okazuje się bardzo proste: formalnie nie ma w nim żadnej drogi, tylko ścieżka piesza i szlak PTTK. Ten wąwóz leży kilkaset metrów od kazimierskiego rynku – a jednak urzędnicy od lat nie mogli wymyślić, żeby go zwyczajnie zamknąć. Nie chodzi więc o to, że urząd miasta w sprawie off-road „nic nie może”. Urząd nic nie chce.
Zimą 2021 roku złożyłem pomysł zamknięcia wąwozu cmentarnego jako projekt do zrealizowania z funduszy budżetu obywatelskiego Kazimierza Dolnego (pdf). Koszt oszacowałem na 2 300 złotych.
Urząd miasta odrzucił projekt jako niezgodny z planem zagospodarowania przestrzennego:
Z tej postawy możemy wnioskować, jaki jest rzeczywisty stosunek władz miasta do off-road i ochrony wąwozów: nie robić nic.
Od decyzji miasta złożyłem odwołanie (pdf), po którym projekt został dopuszczony do głosowania mieszkańców.
Projekt zamknięcia wąwozu cmentarnego przepadł w głosowaniu mieszkańców.
Potrzebną kwotę udało się jednak zebrać dzięki publicznej zbiórce. Latem 2021 wjazd do wąwozu został zablokowany od góry kupionym na ten cel głazem: pierwsze samochody terenowe zatrzymały się na głazie dosłownie 20 minut później.
Sukces był jednak krótkotrwały: miłośnicy off-road są bardzo przywiązani do rajdów ścieżką pieszą pod kazimierskim cmentarzem. Po kilku tygodniach, w nocy, głaz został odholowany z wąwozu.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________
Aleksander Adamski